Entries by Wioleta Kelly (624)

wtorek
gru102013

Wigilijny stół... już gotowy?

Oj dzieje się w naszym domu, dzieje! Naliczyłam 5 ogromnych pudeł z dekoracjami świątecznymi, które zostały zniesione ze strychu. Tylko połowa z nich została opróżniona, druga połowa to popękane bombki, urwane łańcuchy choinkowe, wypalone do połowy świeczki i inne uszkodzone dekoracje świąteczne.

-I po co ja to trzymam? - pytam samą siebie.

Obiecałam sobie solennie i obiecuję tu, na łamach bloga, że do Świąt zrobię porządek i część gorszych dekoracji wyrzucę, a inne, te lepsze, oddam do sklepu charytatywnego. I miejsca więcej będzie na strychu i szczęśliwsza będę w przyszłym roku, gdy w grudniu będziemy znosić na dół wszystkie te kartony. Oczywiście gorąco Was zachęcam do tego samego - po co otaczać się przedmiotami, których od lat nie używaliśmy?

No, ale wracając do tematu naszego domu... Kuchnia stoi już i czeka udekorowana pięknie na Święta. Przedpokojowi i salonowi jeszcze trochę brakuje, ale na dniach również i one będą w pełni gotowości do Świąt. 

Standardowo, jak co roku, na lampach nad stołem zawiesiłam dekoracje. Dotychczas były to zawsze bombki, jednak tym razem zrobiłam mały misz-masz i zawiesiłam wszystkiego po trochu: ręcznie robione pompony z papierowych serwetek według TEGO przepisu, papierowe gwiazdy i kilka bombek. To wszystko dodatkowo ozdobiłam sznurem lampek choinkowych na baterie :) Całość wygląda nieziemsko przy zgaszonych światłach. Już nie mogę doczekać się Wigilii! A Wy?

wtorek
gru102013

Wszystko o przechowywaniu w sypialni!

Cztery tygodnie temu, podczas corocznej mammografii, lekarze wykryli u mojej teściowej raka piersi. Zareagowano natychmiast i już w tydzień po wykryciu miała zabieg. Wczoraj zawiozłam ją na pierwszą wizytę kontolną po operacji i rokowania są bardzo dobre! Usunięto wszystkie komórki rakowe, nic się też nie rozniosło w inne części ciała. Po nowym roku będzie miała naświetlania, które mogą trwać aż do 6 tygodni, ale najgorsze już minęło i teraz spokojnie możemy zacząć przygotowania do Świąt.

Wczorajszy post piszę dzisiaj, ponieważ wizyta w szpitalu przedłużyła się bardziej, niż się tego spodziewałyśmy. Jestem jednak pewna, że nie macie mi tego za złe. Teraz, gdy już się Wam wytłumaczyłam, przejdźmy do obiecanego posta o przechowywaniu w sypialni :)

Szafy w sypialni muszą pomieścić wszystkie nasze ubrania, buty i mnóstwo innych drobiazgów. Przy nietypowych kształtach pokoi, często popełniamy błąd kupowania gotowych rozwiązań, które zupełnie nie pasują do takich przestrzeni. Nie zdajemy sobie sprawy z tego, że wtedy szafy zabierają więcej miejsca, raczej niż je oszczędzać. A przecież stolarz nie taki straszny! :) Zatrudnienie stolarza pomoże maksymalnie wykorzystać posiadaną przestrzeń, co automatycznie zwiększy miejsce do przechowywania!

1. W mieszkaniach z wysokimi sufitami warto pokusić się o zbudowanie podwyższenia lub antesoli, która posłuży nam za dodatkową przestrzeń na ubrania.

2. Stworzenie łóżka na platformie będzie świetnym pomysłem, gdy w sypialni nie ma wiele miejsca!

3. Wysokie do sufitu, zabudowane szafy po obu stronach łóżka nie tylko wprowadzą symetrię do asymetrycznego wnętrza, ale również posłużą jako dodatkowa garderoba.

4. Stolarz zbuduje meble nawet tam, gdzie wydawałoby się, że szafy nie pasują!

Wszystko, co musisz wiedzieć o szafie

Ważną częścią jakiejkolwiek szafy są jej drzwi. Drzwi na zawiasach w dużych szafach powinny być użyte tylko wtedy, gdy będą mogły się całkowicie i bez przeszkód otwierać. Gdy nie ma takiej możliwości, bo na drodze drzwi stoi na przykład łóżko, należałoby zamontować drzwi suwane. 

Specjalne organizery na wieszaki nie tylko zaoszczędzą Wam miejsca w garderobie, ale również ją uporządkują!

Najlepsze szafy to te, które łączą w sobie system do wieszania ubrań z półkami i/lub szufladami. Jeśli jednak z jakiegoś powodu nie możecie umieścić takiej garderoby w swojej sypialni, nie załamujcie rąk! W sklepach dostępne są specjalne organizery, które podwoją możliwości przechowywania zwykłego mebla! 

Gdzie znaleźć miejsce, gdy nie ma miejsca? 

No dobrze, ale co zrobić, gdy w sypialni w ogóle nie ma dodatkowej powierzchni do przechowywania lub umieszczenia biurka? Niestety polskie realia nauczyły mnie, że i taka sytuacja może mieć miejsce. Nie martwcie się - mam dla Was w zanadrzu kilka tricków! Muszę Was jednak ostrzec - im mniej miejsca, tym większą kreatywnością trzeba się wykazać, aby je stworzyć:

 

1. Miejsce na szafie; 2. Przestrzeń pod łóżkiem; 3. Ściana za łóżkiem; 4. Powierzchnia nad łóżkiem; 5. Miejsce nad drzwiami (które jest niedoceniane!); 6. Dno szafy; 7. Każde możliwe wnęki; 8. Składane meble.

Mam nadzieję, że pomogłam Wam znaleźć choć trochę potrzebnego miejsca! Pamiętajcie - bądźcie kreatywni z jego wykorzystaniem!

piątek
gru062013

Trochę prywaty: gdzie byłam, gdzie jestem i jak to się zaczęło

Każdy gdzieś kiedyś zaczynał. Jedni zaczęli od zera, innym pomogli rodzice, jeszcze inni mieli łut szczęścia, ale każdy gdzieś kiedyś musiał od czegoś zacząć, by być w miejscu, w którym jest dzisiaj.

A od czego ja zaczęłam? 

Jeszcze kilkanaście lat temu nie miałam żadnego pojęcia o dekorowaniu wnętrz. Po zdanej maturze w liceum ekonomicznym wyprowadziłam się z rodzinnych Wronek do Poznania, aby studiować zaocznie i pracować. Pierwszy miesiąc poza domem był jednym z najgorszych, jakie przeżyłam - szok mieszkania z zupełnie obcymi ludźmi w zupełnie nowym miejscu, brak pracy i szybko topniejące oszczędności zahartowały mnie na długie lata. Nigdy nie byłam chudsza, niż wtedy :) Jednak dałam sobie radę. Czasem bywało ciężko, ale dałam sobie radę. Moje urządzanie wnętrz ograniczało się do utrzymywania porządku w pokoju, ale i z tym czasem bywało trudno... Dwudziestolatki mają przecież ważniejsze sprawy na głowie:)

Po kilku latach, z ówczesnym wtedy narzeczonym, zrobiliśmy remont naszego wynajmowanego pokoju. Ściany zostały pomalowane na żółto, bo przecież pokój jest ciemny i trzeba go rozjaśnić (jak ja mało jeszcze wtedy wiedziałam!), pod sufitem została przyklejona nieśmiertelna bordiura, a wszystkie meble kupiliśmy w Ikea i Makro. Patrząc z perspektywy lat, muszę przyznać, że wcale mi to źle nie wyszło. Już wtedy musiałam mieć jakieś intuicyjne wyczucie smaku ;) Mniej więcej w tym czasie po raz pierwszy spotkałam się z forum wnętrzarskim. Byłam zafascynowana. Gdzieś natknęłam się jeszcze na forum rękodzieła, i o ile mnie pamięć nie myli, umieściłam na nim zdjęcia drobiazgów, które zrobiłam na pokazach w pracy... Pracowałam wtedy na dziale art&craft w Empiku w King Cross, a raz w tygodniu organizowaliśmy pokazy, na których tworzyliśmy wszystko od biżuterii, po pudełka decoupage i malowane ręcznie tkaniny, aż po filcowe zabawki. To były świetne czasy! Wyżywałam się artystycznie i jeszcze mi za to płacili! :)

Gdzie jestem teraz?

Wkrótce potem przeniosłam się do Irlandii... To tutaj tak naprawdę zaczęła się cała moja przygoda z urządzaniem. Związek z byłym się rozpadł, ale kilka miesięcy później poznałam przesympatycznego chłopaka, który miał niesamowity dar do rozśmieszania mnie. Wpadłam po uszy :) Dwa lata później zamieszkaliśmy razem w naszym wspólnym domu, a ja już na całego wsiąkłam w różne fora wnętrzarskie... Zapisałam się na kurs interior design i zakończyłam go z wyróżnieniem. Z osoby, która szukała pomocy na forach, szybko stałam się osobą, której pomocy zaczęli szukać inni ludzie. I tak zostało po dziś dzień.

Moja przygoda z urządzaniem wnętrz ciągle się toczy... Uczyłam się od najsłynniejszej angielskiej dekoratorki Abigail Ahern... w marcu przyszłego roku planuję uczyć się od kolejnej sławy (ale na razie nic więcej na ten temat nie zdradzę). Jestem otwarta na nowe wynalazki, pomysły i rozwiązania. Dodatkowo mam niesamowite zasoby wiedzy i chęć dzielenia się nią. Staram się nauczyć Was paru nowych rzeczy na łamach bloga, ale w sekrecie Wam zdradzę, że moim największym marzeniem jest napisać książkę.

Owszem, jeszcze kilkanaście lat temu nie miałam żadnego pojęcia o urządzaniu wnętrz, ale każdy przecież od czegoś musi zacząć. Ja zaczęłam od pasji. Teraz, lata później, mogę pochwalić się tym, że pisano o mnie w magazynach i na najsłynniejszych stronach internetowych w Polsce i na świecie, a każdego tygodnia tysiące ludzi zagląda na mojego bloga w poszukiwaniu nowych porad i inspiracji.

Przyszłość...

Nie wiem, co przyniesie przyszłość. Mówią, że tego nikt nie wie. Ja wiem jedno - nie zginę tak długo, jak długo mam moją pasję. Wierzę, że dostałam ten dar w jakimś celu i jestem z tego cholernie dumna! Robię to, co kocham... ile osób może powiedzieć to samo?

piątek
gru062013

Projekt adwentowy - świeczniki z masy solnej

Dzisiejszy post jest częścią akcji "Projekt adwentowy" organizowanej przez Piotra z Blogów Wnętrzarskich oraz Oli z Apetycznego Wnętrza. Przez cały Adwent, aż do 24 grudnia różni blogerzy będą umieszczać świąteczne posty, a dzisiaj jest moja kolej :) Akcja jest wspaniałą okazją do poznania nowych blogerów, zobaczenia masy nowych pomysłów i zainspirowania się. Nie przegapcie tej okazji!

Cenię swój czas oraz zasoby swojego portfela, dlatego wielbię projekty DIY, które można zrobić małym nakładem czasu i pieniędzy. Świąteczne świeczniki z masy solnej, które stały się bohaterami tego posta, są właśnie jednym z takich projektów. Są tak proste do zrobienia, że nawet dziecko nie będzie miało problemu z ich wykonaniem! Są tak urocze, że będziecie uśmiechać się, ilekroć na nie spojrzycie! Będą niepowtarzalną dekoracją wigilijnego stołu, stolika kawowego lub regału. Ja moje zrobiłam w wersji mini, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żebyście swoje zrobili pięć razy większe!

Jak je zrobić?

Rozwałkujcie masę solną na około 5 mm grubości (dla przypomnienia: masę solną zrobicie mieszając 1 szklankę soli, z jedną szklanką mąki oraz pół szklanki wody), wytnijcie okrągłą foremką i delikatnie wepchnijcie w kieliszek lub miskę. Masę pozostawcie w naczyniu na kilka dni, aż do jej wyschnięcia. Mój trick: ja naczynia ustawiłam na kaloryferze, aby przyspieszyć efekt schnięcia.

Brzegi wysuszonych świeczników możecie dla lepszego efektu wyrównać papierem ściernym. Teraz wystarczy je tylko pomalować i voila! Gotowe!