Zwierzęce przysmaki
Rozśmieszają mnie, rozczulają, pocieszają, gdy mi smutno, utrzymują w dobrej kondycji... O kim mowa? O moich dwóch czworonożnych pieszczochach oczywiście :) Rubee i Holly są z nami już od kilku lat i nie mogę sobie wyobrazić życia bez nich.
Rubiego i Holly krótka historia
Od dziecka moim marzeniem było mieć psa, jednak alergia taty nie pozwalała nam na trzymanie żadnych zwierząt w domu. Gdy tylko wprowadziliśmy się z D. do naszego własnego domu, oznajmiłam, że chcę psa :D I całe szczęście mówiąc to wiedziałam, że sam jest miłośnikiem tych uroczych czworonogów, bo nawet specjalnie go namawiać nie musiałam :) W ten oto sposób cztery lata temu zamieszkał z nami angielski Springer Spaniel - Rubee.
Jakiś rok później znajoma z pracy zaczęła opowiadać, jak jej sąsiad traktuje kilkumiesięczną suczkę... trzymał ją zimą na dachu (!!!) bez żadnego posłania i jedzenia. Koleżanka ją dokarmiała, gdy sąsiada nie było w domu... Mnie serce się krajało słysząc te opowieści. Pamiętam, jeździłam do domu i opowiadałam mężowi o tej bidulce. Wkrótce znajoma powiedziała, że coś trzeba z tym zrobić, a ja zgłosiłam się na ochotnika... zapukałam do drzwi idioty. Otworzył mi niechlujny, łysiejący pan w średnim wieku z brylami jak u Stępnia z Trzynstego Posterunku (pamiętacie?). Powiedziałam, że chciałabym odkupić tego psa od niego, na co on odszczeknął niegrzecznie, że jeśli ją chcę mogę ją sobie zabrać i... zatrzasnął mi drzwi przed nosem! Winnie (bo tak suczka miała pierwotnie na imię) była wychudzona i panicznie bała się samochodu. Pod czujnym okiem weterynarza doszła jednak szybko do siebie, wkrótce nauczyła się też, że jazda autem oznacza wspaniałe przygody - podróże na plażę, do lasu, itp. Teraz, gdy tylko widzi otwarty bagażnik radośnie do niego wskakuje :) Raz wskoczyła nawet sąsiadce do samochodu :) Bagażnik, to bagażnik, nie? Co to za różnica, do kogo należy :)
Obecnie Holly nie odstępuje mnie na krok (piszę to z Holly leżącą pod moim krzesłem). Czasem jest też bardzo zazdrosna o Rubiego, dlatego szybko musieliśmy się nauczyć drapania pod uchem na dwie ręce jednocześnie. Ci, którzy mają więcej, niż jednego psa wiedzą o czym mówię :)
Jak rozpieścić czworonoga
Cała nasza rodzina (z wyjątkiem D. siostry, która panicznie boi się psów) jest zakochana w Rubee i Holly i strasznie je rozpieszczają. Ilekroć rozmawiam z rodzicami na Skype, muszę im pokazać wnuki (bo tak je dla żartu nazywają) :) Ilekroć przyjeżdżają do nas na urlop, przywożą ze sobą dla nich jakieś smakołyki i zabawki :) Moi teściowie z kolei zawsze kupują im u rzeźnika pyszne kości :) A jak ja je rozpieszczam? Piekę im ciasteczka o smaku masła orzechowego, które każdy szczekający czworonog uwielbia :) Są bardzo proste do zrobienia, a ja wiem przynajmniej, co jedzą :) Nie ma w nich żadnej chemii, konserwantów czy barwników. Zawsze piekę więcej i rozdaję później znajomym i sąsiadom.
Biszkopty dla psów
Składniki:
-2 szklanki mąki razowej lub bezgluteinowej,
-1 szklanka płatków owsianych,
-1/3 szklanki masła orzechowego,
-3/4 szklanki gorącej wody.
W misce mieszam ze sobą wodę i masło orzechowe. Dodaję płatki owsiane, a następnie mąkę. Ugniatam tak długo, aż powstanie gładka, jednolita masa o konsystencji modeliny (jeśli klei się do rąk, dodaję jeszcze trochę mąki). Nagrzewam piekarnik do 180 stopni. Ciasto rozwałkowuję na około pół centymetra grubości i kroję na kawałki. Biszkopty piekę około 40 minut.
Dla zabawy lubię wycinać ciasto foremkami o kształcie kości (foremki udało mi się znaleźć w Tk&Maxx). Biszkopty zawsze przechowuję w ogromnym słoju, dzięki czemu przetrwają nawet do kilku tygodni. Jest to naprawdę super prosty do zrobienia przepis: 10 minut robienia, 40 minut pieczenia i voila! Bałaganu w kuchni też po nim za wiele nie ma, za co jeszcze bardziej go lubię :) No i oczywiście miny psów, gdy widzą przed sobą takiego biszkopta... bezcenne :)