Wróciłam i dlaczego mnie nie było.
Trochę minęło od mojej ostatniej wizyty na blogu... Dwa razy brałam się za pisanie tego posta, ponieważ to, o czym chcę napisać nie jest łatwe, ale muszę być z Wami szczera. Jestem Wam to winna. Zresztą jaki to związek, bez szczerości? :) Nie było mnie tak długo, ponieważ a) wypaliłam się i b) myślałam o zamnknięciu bloga. Ale nie bądźcie przerażeni - już jestem, wróciłam i na razie nigdzie się nie wybieram :)
Prawda jest taka, że narzuciłam na siebie zbyt wiele obowiązków i przygniotło mnie to wszystko. Uciekłam na sofę przed telewizor z miską czipsów (wolę bardziej od czekolady), w zapomnienie o smaku serowo-cebulowym, jednak to (w sensie zapomnienie) nie przyszło. Zaczęły mnie gnębić wyrzuty sumienia, ale dopiero urlop w Polsce i spotkanie z Aliną z Design Your Life uświadomiło mi, jak ważną częścią mnie jest blogowanie. Rozmowa z Aliną otworzyła mi oczy, była przysłowiowym kopem w tyłek, którego tak bardzo potrzebowałam.
Ponoć związki przechodzą kryzys po 2-3 latach, słyszeliście kiedyś tę teorię? Mój związek z blogiem właśnie go przeszedł i wierzę, że teraz już będzie z górki. A trzecie urodziny InteriorsPL czają się przecież tuż za rogiem :)
Dziękuję, że wierzyliście we mnie i spokojnie czekaliście na kolejne posty. Takich czytelników, jakich ja mam w Was możnaby życzyć każdemu blogowi i portalowi! Jesteście niewiarygodni!
Nie pozostaje mi nic innego, jak zdradzić Wam, jak minęły mi te ostatnie tygodnie. Ale uwaga! Zdjęć mnie pasących się czipsami na sofie nie będzie... nie chcę Was wystraszyć, bo nawet na Halloween to byłoby zbyt okrutne :D
Już prawie zapomniałam, jak pięknie jest jesienią w Polsce... wszystko złoci się i czerwieni. Ulica, na której się wychowałam zachwyca obfitością kolorów... U rodziców na działce na gałęziach rumienią się pyszne jabłka...
Wizyta w Polsce była bardzo intensywna. Najpierw wizyta u rodziny, później pobudka o 3 rano i wyjazd z Wielkopolski do Gliwic, który trwał mrugnięcie okiem dzięki czasem śmiesznym, czasem intrygującym rozmowom z moim mężem :) Na miejscu zwiedzanie palmiarni, szybkie odświeżenie się i ruszenie na spotkanie z Aliną z Design Your Life:
Kolejny dzień i kolejne spotkania z inspirującymi blogerkami: Panią Kwiatkowską, Anitą z Anita się nudzi oraz Al z Czary z Drewna:
Powrót do domu skończył się kolejnymi siwymi włosami na głowie... nie lubię latać, gdy samolotem zarzucają turbulencje, a Wy? Chyba nikt nie lubi... Przywitała nas okropna pogoda, ale dziś w końcu coś się odmieniło...
W Irlandii nadal jeszcze zielono :) Dopiero pojedyńcze krzaki i drzewa zmieniają kolory.
Taki widok towarzyszy mi podczas każdego spaceru... piękne widoki i dwie dupki biegnących przede mną psiaków :) W oddali widać wioskę, w której mieszkamy.
Do usłyszenia,
Reader Comments (27)
Pozdrawiam
cieszę się, że jesteś :) pozdrawiam
Zaskoczony jestem tą zielenią irlandzką, tak jakoś jesień kojarzy mi się po polsku, kolorowa, złota, brązowa, czerwona ....
pozdrawiam
Iza
karolina
Cieszę się, że jesteś. Dopiero co "odkryłam" Twojego bloga, więc mam nadzieję, że nie znikniesz zbyt szybko. Słyszałam też o kryzysach po 7 latach! Ale jak mówią słowa piosenki, "po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój". I choć nie jestem fanką Budki Suflera to tego spokoju i dodatkowo zapału Ci życzę!
AniuR - witaj kochana! Muchas gracias za wiadomość - super, że się ujawniłaś i że będziemy miały jeszcze okazję pogadać przez bloga :)
Ściskam Was mocno, a dla Ciebie Julio i Jagódko ślę część mojej energii. Jeśli ja wyszłam z dołka, Wy też wyjdziecie! Naprawdę w to wierzę!
pozdrawiam Cie serdecznie, z polnocnej czesci Wyspy :-))
p.s. czasem zazdroszcze tych widokow, moje sa zbytnio miastowe...