Entries in Zrób to sam (147)

wtorek
sty142014

Zwierzęce przysmaki

Rozśmieszają mnie, rozczulają, pocieszają, gdy mi smutno, utrzymują w dobrej kondycji... O kim mowa? O moich dwóch czworonożnych pieszczochach oczywiście :) Rubee i Holly są z nami już od kilku lat i nie mogę sobie wyobrazić życia bez nich. 

 

Rubiego i Holly krótka historia

Od dziecka moim marzeniem było mieć psa, jednak alergia taty nie pozwalała nam na trzymanie żadnych zwierząt w domu. Gdy tylko wprowadziliśmy się z D. do naszego własnego domu, oznajmiłam, że chcę psa :D  I całe szczęście mówiąc to wiedziałam, że sam jest miłośnikiem tych uroczych czworonogów, bo nawet specjalnie go namawiać nie musiałam :) W ten oto sposób cztery lata temu zamieszkał z nami angielski Springer Spaniel - Rubee.

 

Jakiś rok później znajoma z pracy zaczęła opowiadać, jak jej sąsiad traktuje kilkumiesięczną suczkę... trzymał ją zimą na dachu (!!!) bez żadnego posłania i jedzenia. Koleżanka ją dokarmiała, gdy sąsiada nie było w domu... Mnie serce się krajało słysząc te opowieści. Pamiętam, jeździłam do domu i opowiadałam mężowi o tej bidulce. Wkrótce znajoma powiedziała, że coś trzeba z tym zrobić, a ja zgłosiłam się na ochotnika... zapukałam do drzwi idioty. Otworzył mi niechlujny, łysiejący pan w średnim wieku z brylami jak u Stępnia z Trzynstego Posterunku (pamiętacie?). Powiedziałam, że chciałabym odkupić tego psa od niego, na co on odszczeknął niegrzecznie, że jeśli ją chcę mogę ją sobie zabrać i... zatrzasnął mi drzwi przed nosem! Winnie (bo tak suczka miała pierwotnie na imię) była wychudzona i panicznie bała się samochodu. Pod czujnym okiem weterynarza doszła jednak szybko do siebie, wkrótce nauczyła się też, że jazda autem oznacza wspaniałe przygody - podróże na plażę, do lasu, itp. Teraz, gdy tylko widzi otwarty bagażnik radośnie do niego wskakuje :) Raz wskoczyła nawet sąsiadce do samochodu :) Bagażnik, to bagażnik, nie? Co to za różnica, do kogo należy :)

Obecnie Holly nie odstępuje mnie na krok (piszę to z Holly leżącą pod moim krzesłem). Czasem jest też bardzo zazdrosna o Rubiego, dlatego szybko musieliśmy się nauczyć drapania pod uchem na dwie ręce jednocześnie. Ci, którzy mają więcej, niż jednego psa wiedzą o czym mówię :)

 

Jak rozpieścić czworonoga

Cała nasza rodzina (z wyjątkiem D. siostry, która panicznie boi się psów) jest zakochana w Rubee i Holly i strasznie je rozpieszczają. Ilekroć rozmawiam z rodzicami na Skype, muszę im pokazać wnuki (bo tak je dla żartu nazywają) :) Ilekroć przyjeżdżają do nas na urlop, przywożą ze sobą dla nich jakieś smakołyki i zabawki :) Moi teściowie z kolei zawsze kupują im u rzeźnika pyszne kości :) A jak ja je rozpieszczam? Piekę im ciasteczka o smaku masła orzechowego, które każdy szczekający czworonog uwielbia :) Są bardzo proste do zrobienia, a ja wiem przynajmniej, co jedzą :) Nie ma w nich żadnej chemii, konserwantów czy barwników. Zawsze piekę więcej i rozdaję później znajomym i sąsiadom.

 

Biszkopty dla psów

Składniki:

-2 szklanki mąki razowej lub bezgluteinowej,

-1 szklanka płatków owsianych,

-1/3 szklanki masła orzechowego,

-3/4 szklanki gorącej wody.

 

W misce mieszam ze sobą wodę i masło orzechowe. Dodaję płatki owsiane, a następnie mąkę. Ugniatam tak długo, aż powstanie gładka, jednolita masa o konsystencji modeliny (jeśli klei się do rąk, dodaję jeszcze trochę mąki). Nagrzewam piekarnik do 180 stopni. Ciasto rozwałkowuję na około pół centymetra grubości i kroję na kawałki. Biszkopty piekę około 40 minut. 

 

Dla zabawy lubię wycinać ciasto foremkami o kształcie kości (foremki udało mi się znaleźć w Tk&Maxx). Biszkopty zawsze przechowuję w ogromnym słoju, dzięki czemu przetrwają nawet do kilku tygodni. Jest to naprawdę super prosty do zrobienia przepis: 10 minut robienia, 40 minut pieczenia i voila! Bałaganu w kuchni też po nim za wiele nie ma, za co jeszcze bardziej go lubię :) No i oczywiście miny psów, gdy widzą przed sobą takiego biszkopta... bezcenne :)

wtorek
gru172013

8 najciekawszych projektów świątecznych

Czy zauważyliście tą kilkudniową ciszę, która pojawiła się na blogu? Tapetowanie, malowanie, sprzątanie, zakupy i całe to przedświąteczne szaleństwo sprawiły, że gdy tylko znajdę wolną chwilę, robię sobie kakao i relaksuję się na sofie. W międzyczasie znajduję jeszcze czas na tworzenie nowego logo i wyglądu bloga, ale o tym na razie cicho sza... Jeśli chcecie na bieżąco wiedzieć, co porabiam, zajrzyjcie na Instagram.

U Was też tak dużo się dzieje przed Świętami? Ja staram się zrobić wszystko szybciej, żeby szybciej móc się zrelaksować. A jaki jest Wasz trick na relaks w Święta?

Przygotowałam dzisiaj dla Was przegląd moich najciekawszych świątecznych projektów DIY, które do tej pory ukazały się na blogu. Miło jest sobie przypomnieć stare czasy, nie sądzicie?

1. Poduszki z Mikołajem i Panią Mikołajową

2. Świąteczna armia 

3. Sowy z masy solnej

 

4. Domki-latarenki z papieru

5.Papier pakowy

6. Świeczniki z masy solnej

7. Płatki śniegu 

8. Ozdoby choinkowe 

piątek
gru062013

Projekt adwentowy - świeczniki z masy solnej

Dzisiejszy post jest częścią akcji "Projekt adwentowy" organizowanej przez Piotra z Blogów Wnętrzarskich oraz Oli z Apetycznego Wnętrza. Przez cały Adwent, aż do 24 grudnia różni blogerzy będą umieszczać świąteczne posty, a dzisiaj jest moja kolej :) Akcja jest wspaniałą okazją do poznania nowych blogerów, zobaczenia masy nowych pomysłów i zainspirowania się. Nie przegapcie tej okazji!

Cenię swój czas oraz zasoby swojego portfela, dlatego wielbię projekty DIY, które można zrobić małym nakładem czasu i pieniędzy. Świąteczne świeczniki z masy solnej, które stały się bohaterami tego posta, są właśnie jednym z takich projektów. Są tak proste do zrobienia, że nawet dziecko nie będzie miało problemu z ich wykonaniem! Są tak urocze, że będziecie uśmiechać się, ilekroć na nie spojrzycie! Będą niepowtarzalną dekoracją wigilijnego stołu, stolika kawowego lub regału. Ja moje zrobiłam w wersji mini, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żebyście swoje zrobili pięć razy większe!

Jak je zrobić?

Rozwałkujcie masę solną na około 5 mm grubości (dla przypomnienia: masę solną zrobicie mieszając 1 szklankę soli, z jedną szklanką mąki oraz pół szklanki wody), wytnijcie okrągłą foremką i delikatnie wepchnijcie w kieliszek lub miskę. Masę pozostawcie w naczyniu na kilka dni, aż do jej wyschnięcia. Mój trick: ja naczynia ustawiłam na kaloryferze, aby przyspieszyć efekt schnięcia.

Brzegi wysuszonych świeczników możecie dla lepszego efektu wyrównać papierem ściernym. Teraz wystarczy je tylko pomalować i voila! Gotowe!

środa
gru042013

Obrączki na serwetki... z plastikowych kubków!

Wczoraj na Instagramie umieściłam zdjęcie - podpowiedź, o czym będzie dzisiejsze DIY. Udało Wam się odgadnąć, co zrobiłam z plastikowych kubków?

Pałętałam się po domu szukając czegoś okrągłego, z czego mogłabym zrobić obrączki na serwetki. Miałam w głowie pomysł, jak będą wyglądały, nie mogłam jednak znaleźć materiału, z którego miałabym je wykonać. Jedno wiedziałam na pewno - obrączki nie będą papierowe... zbyt szybko mogłyby się popsuć. Gdy tak sobie rozmyślałam, otworzyłam szafkę w spiżarni, a moim oczom ukazały się plastikowe kubki... 

Zobaczcie, jak w bardzo prosty sposób, wykorzystując tanie, plastikowe kubki, możecie zrobić podobne obrączki. Wszystko, czego będziecie potrzebować, to kubki, nożyczki i gorący klej w pistolecie! 

Moje obrączki stały się bardziej osobiste, dzięki widniejącym na nich inicjałom gości, którzy są zaproszeni na Wigilię. Po kolacji zostaną zawieszone na choince. Są zbyt ładne, żeby chować je w szafie :)

 

Bazę obrączki wycięłam z góry kubka, liście i literki- z jego pozostałości. Ot, i cały sekret! Jestem ciekawa, co sądzicie o moim najnowszym, świątecznym DIY? Czy udekorowalibyście takimi obrączkami swoje wigilijne stoły?