Fajnie było mieć kilka dni przerwy, ale dobrze jest też powrócić do bloggowego światka :) Rodzice byli i pojechali. Tydzień minął niepostrzeżenie. Fajnie było ich zobaczyć po ponad trzymiesięcznej przerwie (ostatnim razem widzieliśmy się na Lanzarote na moim ślubie). Pogodę mieliśmy naprawdę świetną jak na irlandzkie warunki, co sprzyjało wycieczkom, spacerom i zakupom. Znalazło się nawet trochę czasu na kilka prac w ogrodzie (więcej na ten temat za kilka dni)! A co Wy robiliście przez ten czas?
Był ktoś z Was już w wiosce Bunratty? W zeszłą niedzielę był tam festiwal plonów z całym mnóstwem atrakcji. Raj dla fotografów, dzieci i nie tylko :)
Rodzice z moim D. i jedno z krzeseł w BunrattyAcha - moja ostatnia słabość: fotografowanie drzwi i okien. Wspaniale jest widzieć różne ich wzory, kształty i kolory :) Czerwone znalazłam podczas zakupowego spaceru po Tralee, białe są z Bunratty.
O, a tu ja :) Ale gdybyście pytali, nie - nie to nie moje psy :)
Świezo odmalowana szopka ogrodowa i nowy nabytek - kosz na brudną bieliznę.
A jutro...jutro ogoszę zwycięzcę Motywującego Klubu InteriorsPL i zaczniemy nową zabawę! Zajrzyjcie koniecznie! Ściskam mocno,