poniedziałek
kwi292013

Jak urządzić wynajmowane mieszkanie cz.2 - Szkoła Pięknego Wnętrza

Dzisiaj część druga lekcji, jak urządzić wynajmowane mieszkanie. Poprzednio pisałam o tym, jak wprowadzić kolor do wynajmowanego wnętrza, tym razem będzie o przechowywaniu i dekorowaniu. Jesteście gotowe?

Podejrzewam, że prawie każda z Was przeszła kiedyś przez etap wynajmowania pokoju, mieszkania lub domu. Mam rację? Sama latami wynajmowałam i wiem, jak czasem trudno sprawić, aby czuć się w takich wnętrzach jak u siebie. Jest to ograniczone czasem wymogami właściciela domu, który zabrania wbijania gwoździ w ściany, przemalowywania, itp. Jednak wiecie co? Przy odrobinie samozaparcia i kreatywności będziecie mogły odmienić wynajmowane wnętrza nie do poznania! Poniżej przygotowałam dla Was listę moich tricków, które przez lata pomagały mi udomowić obco wyglądające wnętrza.

1. Przechowywanie:

  • miejsce pod łóżkiem jest bezcenne: to niesamowite, ile się pod nim zmieści! Czasem jednak jest zbyt niskie, aby cokolwiek pod nimi umieścić. Poradzicie sobie z tym problemem podnosząc mebel do góry specjalnymi wspornikami. Nie spotkałam się z nimi jeszcze w Polsce, ale od czego przecież jest E-bay lub Amazon? Wsporniki nie są najpiękniejsze, ale łatwo ukryjecie je pod długim prześcieradłem. Pomyślcie tylko, ile pudełek z butami będziecie mogły wsunąć pod łóżko dzięki takim wspornikom!
  • haczyki bez kleju lub robienia dziur w ścianach: zawiesicie na nich obrazki ze zdjęciami, ręczniki kuchenne, dekoracje, biżuterię... Ich zaletą jest, że nie zostawiają po sobie śladu oraz łatwo je odczepicie od ściany, gdy będziecie musiały się wyprowadzić. Pamiętajcie jednak, że nie nadają się do zawieszania ciężkich przedmiotów, jak drewniane ramy lub ręczniki kąpielowe.
  • przestrzeń na drzwiach: często o niej zapominamy, a przecież półka zawieszona na drzwiach łazienkowych nie tylko zaoszczędzi Wam miejsca na podłodze, ale również pomoże zorganizować kosmetyki. Niestety podobnie jak w przypadku wsporników do drzwi, nie spotkałam jeszcze takich w Polsce. Tu, gdzie mieszkam, można je spotkać w praktycznie każdym sklepie z artykułami dla domu. Haki, półki i wieszkaki wiesza się na szczycie drzwi bez potrzeby używania gwoździ. Kupicie je na przykład na Amazon.
  • pufy z miejscem do przechowywania w środku: były modne lata temu, jednak uważam, że powinny wrócić do łask. Obite ładnym materiałem będą ozdobą wnętrza, posłużą jako dodatkowe siedzisko dla gości, a w środku ukryjecie mnóstwo drobiazgów, jak choćby magazyny czy płyty CD. To jest to, co nazywam łączenie pięknego z pożytecznym!
  • Jeśli nie możecie robić dziur w ścianach, półki i regały będą dla Was. Wybierajcie te wyższe modele, aby zróżnicować proporcje wnętrza (więcej na ten temat tutaj). Użyjcie koszów wiklinowych i pudełek, aby zwiększyć ilość miejsca do przechowywania. 

2. Dekorowanie:

  • Często zapominamy o tym, jak łatwo możemy odmienić wygląd wnętrza zwykłymi tkaninami: obrusami na stole, kolorowymi poduszkami, dywanami, zasłonami, kocami... Ocieplą urozmaicą i udomowią każde wnętrze!
  • Wnętrza potrzebują warstw, a najłatwiej je sworzycie na zastanych w wynajmowanych wnętrzach półkach i komodach. Więcej na temat warstw oraz sposobów ich tworzenia poczytacie tutaj.
  • Wiklinowe meble są, moim zdaniem, niezastąpione w wynajmowanym mieszkaniu. Są lekkie, wytrwałe, łatwo je przeniesiecie podczas przeprowadzki i można je przemalować na jakikolwiek kolor! Ponadto nic tak wizualnie nie ociepla wnętrza, jak odrobina wikliny! 
  • Jeśli marzy Wam się tapeta, jednak nie możecie sobie na nią pozwolić, wytapetujcie ogromną płytę pilśniową i ustawcie ją za sofą lub biurkiem. Lubicie majsterkować? Zróbcie z płyty parawan! 
  • Naklejki ścienne są praktycznie stworzone dla najemców. Łatwo je przykleić i odkleić, a także można je kupić w praktycznie każdym wzorze i kolorze. Pamiętajcie jednak, że co za dużo, to nie zdrowo! Więcej o naklejkach ściennych przeczytacie tutaj.

Jak Wy sobie radzicie z urządzaniem wynajmowanego mieszkania? Podzielcie się swoimi trickami - czekam na Wasze komentarze!

piątek
kwi262013

Friday's Decor Doctor #13

Po długiej przerwie Friday's Decor Doctor znowu pomógł urządzić Wam problematyczne wnętrze. Ty razem był to salon Moniki, która chciała, aby pokój był urządzony w zieleni, turkusie i fiolecie. Wnętrzu brakowało focal point'u, czyli po naszemu - centralnego punktu wystroju (więcej na ten temat pisałam tutaj). Poradziłam sobie z tym problemem zabudowując kawałek ściany płytami gipsowo-kartonowymi i ozdabiając ją atrapą kominka z mnóstwem świeczek. Pozwoliło to również ukryć kable od telewizora:

Co Wam się podoba najbardziej w tym pokoju? Mnie wszystko! Od tapety imitującej deski, aż po palmę :) Białe ściany sprawiły, że kolory stały się bardziej intensywne, a drewno, z którego jest zrobiony stolik kawowy i stół (nie widać go na zdjęciu), ociepla wygląd wnętrza. Zajrzyjcie tutaj, aby dla porównania zobaczyć pokój z przed zmian!

1. Lampa wisząca - Czerwona Maszyna; 2. Tapeta - Wall Decor; 3. Lampa podłogowa - Czerwona Maszyna; 4. Poduszka - Zara Home; 5. Sofa - Ikea. Pokrowiec -Bemz; 6. Dywan - Super Dywany; 7. Poduszka - Zara Home.

Mam nadzieję, że pogoda nam wszystkim w weekend dopisze, ściskam,

czwartek
kwi252013

Moje przygody z lampą-ananas

Po głowie już od jakiegoś czasu chodził mi pomysł, aby kupić sobie lampę-ananas. Szukałam, pytałam i nic. A jeśli już były, to kosztowały majątek. Śmieszy mnie to, po niby lampy designerskie, ale jednak wyprodukowane w Chinach. Mam wrażenie, że ostatnio wszystko jest Made in China, a Wy? Ubrania, dekoracje, biżuteria, sprzęt elektroniczny, zabawki...

Może dlatego tak bardzo lubię sklep TK&Maxx? To w nim kupiłam ręcznie malowaną zastawę z Włoch, kubki z Portugalii, dekoracje z Indii, itp. itd. Ale wracając do tematu lamp. Wkurzyłam się ostatecznie wczoraj wieczorem i obiecałam sobie, że sama sobie zrobię moją wymarzoną lampę. Chwyciłam za nożyczki, papier i taśmę malarską i zaczęłam kombinować. Nie chcę zapeszać, ale jak na razie produkcja lampy idzie mi świetnie! Skończyła mi się jednak w pewnym momencie taśma maskująca i musiałam dziś jechać do sklepu, żeby kupić więcej. Przy okazji udałam się na zakupy i kupiłam sandałki i koszulkę... oczywiście Made in China. 

Połowa lampy już gotowa!Jeśli się zepnę, uda mi się już dziś wieczorem ją skończyć. A później już tylko malowanie, szukanie odpwiedniego klosza i pochwalenie się Wam z efektem końcowym :) Ściskam,PS. Dziękuję za Wasze miłe komentarze pod poprzednim postem. Ciekawiły mnie Wasze opinie odnośnie zmian w biurze, nie sądziłam jednak, że będą aż tak pozytywne :) Kochane jesteście!

PS. 2. Od wczoraj działa mój sklepik z galeriami ściennymi. Zajrzyjcie tutaj, jeśli marzy Wam się ogromna galeria zdjęć rodzinnych - na przykład taka, jak w moim salonie:

środa
kwi242013

Gdzie byłam, jak mnie nie było

Kilka ostatnich dni mojej ograniczonej aktywności na blogu (i na wszystkich innych miejscach w sieci) miało swoje powody :)

I tak - Piątkowego doktora nie było w zeszłym tygodniu, ponieważ byłam na babskim wieczorze spędzonym na ploteczkach, winku oraz na kabarecie Paranienormalni:

Większość wolnego czasu w tygodniu spędzam pracując w ogrodzie, póki pogoda pozwala (16 stopni w dzień!) i póki omija mnie alergia na pyłki traw. Wczoraj wymyśliłam sobie, że chcę zrobić u nas za domem taki stawik z opony po traktorze:

Będę musiała ładnie uśmiechnąć się do teścia, żeby załatwił oponę, a później do męża, żeby wykopał dziurę w ziemi :) Dam Wam znać za jakiś czas, czy mi się udało :)

Mąż od półtora tygodnia jest na delegacji i jestem sama w domu. Miał wrócić już w ten piątek, ale okazało się, że będzie musiał zostać tam tydzień dłużej. Jest mi smutno samej w domu, a siedzenie przed komputerem jakoś zupełnie nie pomaga. Wypełniam sobie ten czas udokonalaniem domu, spacerami, wizytami u znajomych i czytaniem książek. Po rozmowie z D. uzgodniliśmy, że jego biuro będzie też moim - ciężko mi ciągle pracować na stole w kuchni :) Podczas jego nieobecności zrobiłam tam małe przemeblowanie...

W planach mam jeszcze przemalowanie biurka na inny kolor oraz zrobienie jakiejś fajnej lamki biurowej. Jakiś czas temu pisałam na Facebook, że robi się DIY - miałam na myśli pasy na ścianie oraz tablice do przypinania notek. Na zmiany nie wydałam nawet grosza - pasy były malowane pozostałościami farby z naszej sypialni, a do zrobienia tablic wykorzystałam kawałki płyt pilśniowych, materiał oraz pinezki. Jedynym nowym nabytkiem była głowa Edwarda...eeee, to jest nosorożca :)

Obiecuję Wam kolejny post już jutro, dlatego gorąco Was proszę - zajrzyjcie do mnie, jeśli jeszcze nie uciekliście gdzie pieprz rośnie od braku postów :) Ściskam,