Entries in Moim zdaniem (11)

piątek
gru062013

Trochę prywaty: gdzie byłam, gdzie jestem i jak to się zaczęło

Każdy gdzieś kiedyś zaczynał. Jedni zaczęli od zera, innym pomogli rodzice, jeszcze inni mieli łut szczęścia, ale każdy gdzieś kiedyś musiał od czegoś zacząć, by być w miejscu, w którym jest dzisiaj.

A od czego ja zaczęłam? 

Jeszcze kilkanaście lat temu nie miałam żadnego pojęcia o dekorowaniu wnętrz. Po zdanej maturze w liceum ekonomicznym wyprowadziłam się z rodzinnych Wronek do Poznania, aby studiować zaocznie i pracować. Pierwszy miesiąc poza domem był jednym z najgorszych, jakie przeżyłam - szok mieszkania z zupełnie obcymi ludźmi w zupełnie nowym miejscu, brak pracy i szybko topniejące oszczędności zahartowały mnie na długie lata. Nigdy nie byłam chudsza, niż wtedy :) Jednak dałam sobie radę. Czasem bywało ciężko, ale dałam sobie radę. Moje urządzanie wnętrz ograniczało się do utrzymywania porządku w pokoju, ale i z tym czasem bywało trudno... Dwudziestolatki mają przecież ważniejsze sprawy na głowie:)

Po kilku latach, z ówczesnym wtedy narzeczonym, zrobiliśmy remont naszego wynajmowanego pokoju. Ściany zostały pomalowane na żółto, bo przecież pokój jest ciemny i trzeba go rozjaśnić (jak ja mało jeszcze wtedy wiedziałam!), pod sufitem została przyklejona nieśmiertelna bordiura, a wszystkie meble kupiliśmy w Ikea i Makro. Patrząc z perspektywy lat, muszę przyznać, że wcale mi to źle nie wyszło. Już wtedy musiałam mieć jakieś intuicyjne wyczucie smaku ;) Mniej więcej w tym czasie po raz pierwszy spotkałam się z forum wnętrzarskim. Byłam zafascynowana. Gdzieś natknęłam się jeszcze na forum rękodzieła, i o ile mnie pamięć nie myli, umieściłam na nim zdjęcia drobiazgów, które zrobiłam na pokazach w pracy... Pracowałam wtedy na dziale art&craft w Empiku w King Cross, a raz w tygodniu organizowaliśmy pokazy, na których tworzyliśmy wszystko od biżuterii, po pudełka decoupage i malowane ręcznie tkaniny, aż po filcowe zabawki. To były świetne czasy! Wyżywałam się artystycznie i jeszcze mi za to płacili! :)

Gdzie jestem teraz?

Wkrótce potem przeniosłam się do Irlandii... To tutaj tak naprawdę zaczęła się cała moja przygoda z urządzaniem. Związek z byłym się rozpadł, ale kilka miesięcy później poznałam przesympatycznego chłopaka, który miał niesamowity dar do rozśmieszania mnie. Wpadłam po uszy :) Dwa lata później zamieszkaliśmy razem w naszym wspólnym domu, a ja już na całego wsiąkłam w różne fora wnętrzarskie... Zapisałam się na kurs interior design i zakończyłam go z wyróżnieniem. Z osoby, która szukała pomocy na forach, szybko stałam się osobą, której pomocy zaczęli szukać inni ludzie. I tak zostało po dziś dzień.

Moja przygoda z urządzaniem wnętrz ciągle się toczy... Uczyłam się od najsłynniejszej angielskiej dekoratorki Abigail Ahern... w marcu przyszłego roku planuję uczyć się od kolejnej sławy (ale na razie nic więcej na ten temat nie zdradzę). Jestem otwarta na nowe wynalazki, pomysły i rozwiązania. Dodatkowo mam niesamowite zasoby wiedzy i chęć dzielenia się nią. Staram się nauczyć Was paru nowych rzeczy na łamach bloga, ale w sekrecie Wam zdradzę, że moim największym marzeniem jest napisać książkę.

Owszem, jeszcze kilkanaście lat temu nie miałam żadnego pojęcia o urządzaniu wnętrz, ale każdy przecież od czegoś musi zacząć. Ja zaczęłam od pasji. Teraz, lata później, mogę pochwalić się tym, że pisano o mnie w magazynach i na najsłynniejszych stronach internetowych w Polsce i na świecie, a każdego tygodnia tysiące ludzi zagląda na mojego bloga w poszukiwaniu nowych porad i inspiracji.

Przyszłość...

Nie wiem, co przyniesie przyszłość. Mówią, że tego nikt nie wie. Ja wiem jedno - nie zginę tak długo, jak długo mam moją pasję. Wierzę, że dostałam ten dar w jakimś celu i jestem z tego cholernie dumna! Robię to, co kocham... ile osób może powiedzieć to samo?

poniedziałek
lis112013

Czego oczekiwać, gdy nie oczekujesz?

Kilka dni temu zaproponowałam szwagierce, że zaopiekuję się w weekend jej synkiem, a moim chrześniakiem, nie wiedząc, że teściowa zaoferowała jej wcześniej to samo. Mały, gdy tylko usłyszał, co się święci, zaczął radośnie podskakiwać i wołać:

– Ja nie chcę do babci, ja chcę do Wioli!

Czy znaleźliście się kiedyś w podobnej sytuacji? Czy mieliście jakiś plan, ale zainspirowani nowym pomysłem zrobiliście coś zupełnie innego? Nieważne, czy to w życiu codziennym, podczas zakupów czy podczas urządzania wnętrz – jestem pewna, że nie raz przydarzyło Wam się coś podobnego.

Takie 'wpadanie' na nowe idee jest wbrew pozorom bardzo stymulujące i niesamowicie potrzebne. Tak powstają moje najlepsze projekty i pomysły. Na przykład mój przedpokój miał oryginalnie być cały czarny. Przypadkowe znalezienie tapety w palmy sprawiło, że zmieniła mi się cała koncepcja wystroju tego pomieszczenia:

 

A moja sypialnia? W początkowych planach miała być zielona. Zobaczenie jednego zdjęcia w internecie przekonało mnie, że szary będzie lepszym wyborem...

 

Wracając do Rickiego, mojego czteroletniego chrześniaka - zaparł się mały uparciuch i nie było siły, aby przemówić mu do rozsądku. W ten sposób Ricky zjawił się u nas w sobotni poranek. Mieliśmy z nim mnóstwo radości, tym bardziej, że buzia mu się nie zamyka:

- A co robisz? A dlaczego? A co to znaczy? A kiedy... A po co...???

Nie wiem, czy Wy też macie ten problem, ale w naszym domu mieszka skarpetkowy potwór, za sprawą którego pojedyncze skarpetki dwoją się i troją. Długo nie wiedziałam, co z nimi robić (bo przecież wyrzucać szkoda), aż wpadłam na pomysł zrobienia z nich zabawek. Weekend upłynął nam radośnie na tworzeniu skarpetkowych pacynek i robieniu przedstawień. Ricky wspaniale spędził czas... i to też wcale nie był jego oryginalny plan na spędzenie tego sobotniego popołudnia :)

czwartek
wrz052013

Uwaga! Na blogach DIY!

Zauważyłam na blogach wnętrzarskich (ale nie tylko) pewną, bardzo ciekawą rzecz... Zdaje się, że każdy szanujący się bloger tworzy różnego rodzaju DIY (z ang.: zrób to sam). Czy Wy też zwróciliście już na to uwagę? Oczywiście ja nie jestem wyjątkiem i często powtarzałam na łamach InteriorsPL, że jeśli można coś zrobić samodzielnie, to po co przepłacać? Zresztą obecna sytuacja ekonomiczna bardziej zachęca do oszczędzania, niż wydawania i zamiast wydawać kilkaset euro na lampę, wolę sobie zrobić podobną za 50 euro! Innym motorem napędzającym 'poruszenie DIY'owskie' (pozwólcie, że tak to bedę nazywała) jest chęć ochrony środowiska lub frustracja - nie wiem, jak Wy, ale ja wspaniale się relaksuję majsterkując. Poza tym obmyślanie, jak coś zrobić wspaniale rozwija szare komórki mózgowe! To lepsze od krzyżówek :)

DIY opętało cały świat, a rozwój internetu tylko się do tego przyczynił. Czujemy tą nieprzemożoną chęć podzielenia się z resztą świata zdjęciami naszego DIY . Potrzebujemy akceptacji i upewnienia się, że to, co zrobiliśmy ma sens, a pisanie o tym na blogu ma nas w tym upewnić.

Pytanie tylko, czy samodzielne robienie czegoś jest naprawdę warte poświęcenia godzin pracy i czasu? Tworzenie różnych projektów DIY jest z pewnością sposobem na stworzenie wnętrza z charakterem oraz metodą na zaoszczędzenie, jednak trzeba uważać, aby nie przedobrzyć. Dwie lub trzy ozdoby wykonane metodą decoupage'u w salonie będą jego niewątpliwą ozdobą, jednak zawalenie całego wnętrza własnoręcznie wykonanymi wazonikami, obrazkami i pudełeczkami decoupage'owymi będzie z pewnością jak igła w oku.

Dlaczego Wy tworzycie DIY? Czy zgadzacie się ze mną, że to stało się tak popularne, że można już mówić o DIY'owskim poruszeniu?

Poniżej kilka moich projektów DIY, które prezentowałam na blogu:

1. Papierowe świeczniki; 2. Kaktusy z papier-mache; 3. Boazeria z kilku desek; 4. Łazienka pomalowana szablonem z psami; 5. Poduszka inspirowana poduszkami Jonathan'a Adler'a; 6. Ramka z patyków po lodach; 7. Lampa origami; 8. Sowy z masy solnej; 9. Świąteczne poduszki; 10. Ręcznie malowana szafka nocna; 11. Ręcznie robione ozdoby choinkowe; 12. Obraz namalowany na desce.

piątek
sie232013

Moim zdaniem

Uważam, że ludzie zbyt poważnie podchodzą do urządzania swoich domów. Cały sekret polega na tym, aby się tym cieszyć. Design nie jest jak małżeństwo - nie musimy z nim żyć do końca naszych dni! Zgadzacie się ze mną?

Moje nowy świeczniki, oczywiście zrobione przeze mnie :)